„Droga św. Jakuba”
Nasz kolega – Mirek Jakubi może
pochwalić się przebyciem „Drogi św. Jakuba”, po hiszpańsku Camino de Santiago – szlak pielgrzymkowy do katedry w Santiago de
Compostela w Galicji w pn – Zach Hiszpanii. Przeszedł tzw. „szlak francuski”,
który – wbrew nazwie, w 98% przebiega po terytorium Hiszpanii.
Oto kilka
refleksji i wspomnień uczestnika z wyprawy – informacje, że jeden z kolegów
planuje wyprawę dotarły do mnie dwa miesiące przed podróżą, decyzję o
dołączeniu do niego podjąłem spontanicznie – co wiązało się z rezygnacją z
corocznego rejsu po Mazurach, ale uznałem, że warto się podjąć wyzwanie. Plan
był taki: w 32 dni pokonać ok. 1 000 km szlakiem św. Jakuba z
miejscowości St. Jean Pied de Port we Francji do Santiago de Compostela w
Hiszpanii, a następnie dotrzeć nad Ocean Atlantycki. W trakcie przygotowań
dołączył do nas trzeci kompan – Ryszard, tak to trzech byłych ratowników
górniczych połączył jeden cel wędrówki. Z Krakowa przez Londyn do Biarritz we
Francji wylecieliśmy 12 maja, następnego dnia, po załatwieniu „paszportów
pielgrzyma” wystartowaliśmy z St. Jean Pied de Port. Początek był próbą naszej
wytrzymałości , czekała na nas najtrudniejsza część trasy – Pireneje. Dziennie
pokonywaliśmy średnio 30 km w hiszpańskim słońcu, jednak piękne widoki i
przyjaźni ludzie nagradzały trudy naszej wędrówki. Na szlaku spotykaliśmy
pielgrzymów w różnym wieku z całego świata. Schronienie znajdowaliśmy w tzw.
Albergu – które są odpowiednikiem naszych schronisk z piętrowymi łóżkami,
dostępem do kuchni oraz pralni. Warunki – „turystyczne”, zazwyczaj nocowaliśmy
w salach po 30 osób, jednak nie było na co narzekać, chyba że na chrapanie
współlokatorów. Po 26 dniach marszu z 13 kg bagażem na plecach, dotarliśmy do
Santiago de Compostela, zwiedziliśmy miasto ze słynną katedrą św. Jakuba (
zrobiła na nas niesamowite wrażenie! ), następnie z dumą odebraliśmy certyfikaty ukończenia drogi
francuskiej szlaku św. Jakuba. W kolejnych dniach, mając jeszcze zapas czasu,
udaliśmy się w drogę nad Atlantyk – na tzw. „koniec świata”, do Muxi i
Fisterry, gdzie zakończyliśmy naszą trwającą 30 dni wyprawę po przejsciu ok. 1 000 km. Zgodnie ze średniowieczną tradycją po ukończeniu
pielgrzymki zakosztowaliśmy kąpieli w oceanie oraz spaliliśmy swe szaty
podróżne.